Czasem wystarczy jedno spotkanie. Tak Ela Kot-Singh trafiła na konferencję Elżbiety Nieradko – i po raz pierwszy usłyszała, że może być Wirtualną Asystentką.
Wywiad Elżbiety Nieradko z Elą Kot-Singh to nie tylko opowieść o drodze zawodowej po długim urlopie wychowawczym, ale przede wszystkim historia budowania świadomego, zgodnego z własnymi wartościami modelu pracy jako wirtualna asystentka.
Słuchając jej, zauważyłam, że wiele z poruszanych przez nią tematów rezonuje i ze mną. To nie jest tylko "case study" – to mapa drogowa dla każdej osoby, która chce zacząć od nowa jako wirtualna asystentka, ale potrzebuje odwagi, kierunku i impulsu do działania.
Jednym z głównych wniosków, który wyniosłam z tej rozmowy, jest potwierdzenie, że działanie w niszy nie ogranicza, ale porządkuje i daje wolność. Ela zaczynała jako wirtualna asystentka, która chciała robić wszystko dla każdego.
Efekt? Praca bez strategii, współprace, które wyczerpywały ją psychicznie i nieprzemyślane decyzje.
Dziś jako wirtualna asystentka działa tylko z kobietami, odmawia zadań administracyjnych i skupia się na rzeczach, które są dla niej naturalne i rozwijające. To mnie bardzo poruszyło: nie muszę robić wszystkiego. Nawet nie powinnam. Lepiej robić mniej, ale dobrze i w zgodzie ze sobą.
Drugim kluczowym momentem dla Eli – jako początkującej wtedy wirtualnej asystentki – było dołączenie do Akademii „Slow Business Online” Grażyny Pawtel-Lorente. To tam po raz pierwszy usiadła i zaczęła planować, analizować, budować komunikację i ofertę od podstaw.
Wcześniej działała – jak sama mówi – „na pałę”. Brakowało jej grupy docelowej, wiedzy biznesowej i strategii komunikacji.
To uświadomiło mi, że nie wystarczy mieć motywację – trzeba mieć plan. Strategia nie jest luksusem dla korporacji. To narzędzie przetrwania i rozwoju każdej wirtualnej asystentki.
Ela powiedziała coś, co bardzo zapamiętałam: "Zawsze przychodzą klienci”. Miała momenty lęku, że jak odejdzie od toksycznej współpracy, zostanie z niczym. A potem okazywało się, że w jej miejsce szybko pojawiał się nowy klient.
To nauczyło ją (i mnie), że nie wolno bać się tracić klientów, jeśli relacja z nimi szkodzi naszej energii i motywacji. To jedna z ważnych zasad, które przyjęła jako wirtualna asystentka – nie każde zlecenie jest warte swojej ceny.
Nie chcę pracować dla wszystkich. Mam prawo wybierać klientów i obszary działania.
Strategia to nie fanaberia. Muszę mieć plan, grupę docelową i jasno określoną ofertę.
Nie muszę robić wszystkiego sama. Księgowa, kursy, mastermind – to inwestycje, nie koszty.
Asertywność to kompetencja biznesowa. Rezygnacja z klienta to czasem najzdrowsza decyzja.
Klienci przychodzą, gdy jesteś gotowa. Nie warto trzymać się na siłę tego, co już nie służy.
Wywiad z Elą Kot-Singh zainspirował mnie do tego, żeby na nowo spojrzeć na to, co chcę robić i z kim chcę pracować jako wirtualna asystentka. Jej historia to dowód, że nie trzeba mieć gotowych odpowiedzi na wszystko – ale trzeba zacząć i uczyć się po drodze. Najważniejsze: nie zagubić siebie. Postępować w zgodzie z własnymi zasadami - w zgodzie ze sobą.
To moja lekcja. A Ty - co zabierasz z niej dla siebie?
Artykuł blogowy napisała kursantka Pracowni Wirtualnej Asysty:
Jeśli chcesz się ze mną skontaktować - napisz:
joannaaszymiec@gmail.com
Opanujesz kluczowe umiejętności!
Od social media, przez montaż dłuższych i krótszych wideo, newslettery, e-booki, blogi i kursy online, aż po zadania administracyjne i sprzedażowe.
Praktyka zamiast teorii!
Każdy moduł to realne zadania/projekt, które wykonasz tak, jakbyś już pracowała z klientem.
To nie jest szkolenie, w którym możesz się "poślizgać" i mieć "papierek".
Kliknij w wybrany artykuł blogowy, aby do niego przejść.
OBM Elżbieta Nieradko NIP: 5213641211
ul. Żurawia 6/12, lok. 766, 00-503 Warszawa
e-mail: elzbieta@nieradko.pl | 881689833 rozmowa telefoniczna
@2010 - 2024 Copyright by Elżbieta Nieradko