"Człowiek jest jedynym zwierzęciem, które przewiduje swoją śmierć. A teraz, jako wirtualna asystentka, przewiduje również swoje zawodowe potknięcia..."
😉 No dobrze, może zaczynam zbyt dramatycznie! Ale serio - ostatnio trafiłam na rozmowę Eli z Karoliną Walczak (wirtualną asystentką i agentką ubezpieczeniową z 12-letnim doświadczeniem), która totalnie zmieniła moje podejście do bezpieczeństwa w pracy WA.
Łapcie moje przemyślenia i wnioski, bo możliwe, że nigdy nie patrzyłyście na swoją pracę z TEJ perspektywy.
Pierwsze, co mnie totalnie uderzyło: ubezpieczenie zawodowe dla WA nie jest prawnie wymagane. Nikt nie przyjdzie, nie nałoży kary, nie będzie nas ścigał jak za brak OC w samochodzie. Brzmi jak zielone światło do zignorowania tematu, prawda?
I tu wchodzi Karolina z tekstem o "swoistym spokoju wewnętrznym" podczas pracy. Jasne, brzmi jak slogan z ulotki ubezpieczeniowej, ale... trafiło mnie to prosto w serce! Bo czy my, wirtualne asystentki, nie żonglujemy codziennie dziesiątkami zadań? Nie mamy dostępu do MEGA wrażliwych danych naszych klientów? Nie podejmujemy decyzji, które mogą kosztować naszych klientów tysiące złotych?
No właśnie. Może jednak ten "spokój wewnętrzny" nie jest tylko pustym hasłem?
Słuchając Karoliny, wynotowałam sobie konkretne sytuacje, w których takie ubezpieczenie może uratować mi tyłek (i konto bankowe):
💰 Pokrycie kosztów prawnika, gdy klient nagle stwierdzi, że zniszczyłam mu biznes
🔒 Ochronę, gdy przez przypadek wyciekną poufne dane (a wszyscy wiemy, jak łatwo o pomyłkę przy wysyłaniu maili, prawda?)
©️ Zabezpieczenie przy naruszeniu praw własności intelektualnej (ten moment, gdy przypadkiem użyjesz zdjęcia bez licencji...)
📄 Ochronę, gdy zgubisz ważne dokumenty klienta (bo tak, to się zdarza nawet najlepszym)
🇪🇺 Zabezpieczenie przed roszczeniami RODO (bo kary za naruszenie RODO potrafią przyprawić o zawał!)
Co mnie zaskoczyło - można wybierać sobie elementy jak w bufecie! Nie chcesz ochrony RODO? Spoko, możesz ją wyłączyć. Ta elastyczność sprawia, że nie płacisz za rzeczy, których nie potrzebujesz.
BOMBOWA INFORMACJA: bez pisemnej umowy z klientem, twoje ubezpieczenie może być bezwartościowe!
Serio, to był dla mnie moment "aha!" podczas całej tej rozmowy. Ile razy myślałam: "Aaa, przecież znamy się, po co te formalności? Zaufanie jest podstawą!" - raise your hand 🙋♀️
Okazuje się, że brak umowy to tykająca bomba. Na szczęście Karolina wyjaśniła, że ta umowa może mieć praktycznie dowolną formę:
Podpis odręczny (old school, ale działa)
Podpis kwalifikowany (dla digital nomadów)
Wymiana skanów (najpopularniejsza chyba opcja)
Ale uwaga! To nie tylko kwestia ubezpieczenia. Brak umowy może cię ugryźć w tyłek także przy:
Przekazaniu praw autorskich (pamiętasz te grafiki, które zrobiłaś dla klienta?)
Windykacji należności (bo procedura przez ePUAP wymaga... zgadnij czego? TAK, PISEMNEJ UMOWY!)
Morał? Nawet jeśli klient to twoja ciocia, ZRÓBCIE UMOWĘ.
Karolina podała przykład, który wydaje się banalny, ale zmroził mi krew w żyłach. Brzmi znajomo?
Twój klient ma mega ważne spotkanie z potencjalnym inwestorem 11 stycznia. Ty, pędząc między zadaniami, wpisujesz je w kalendarz na... 12 stycznia. Spotkanie przepada. Inwestor znajduje inny projekt. Twój klient traci milionową inwestycję.
A teraz wyobraź sobie, że ten klient przychodzi do ciebie i mówi: "Przez twoją pomyłkę straciłem 1,5 miliona złotych. Albo mi je oddasz, albo spotykamy się w sądzie."
Wow. Nigdy wcześniej nie patrzyłam na swoją pracę przez pryzmat "utraconych korzyści klienta". A tymczasem jeden błąd w kalendarzu (coś, co KAŻDEJ nas może się zdarzyć) może kosztować fortunę.
To był moment, w którym zaczęłam poważnie zastanawiać się nad tym ubezpieczeniem…
Karolina zwróciła szczególną uwagę na kwestie doradczo-finansowe i inwestycyjne. Często jako WA mamy pokusę, by pomóc klientowi "ponad zakres" naszych kompetencji, np. doradzając w kwestiach inwestycyjnych na podstawie researchu z internetu. Jeśli takie doradztwo okaże się błędne i klient poniesie straty finansowe, ubezpieczenie prawdopodobnie nie pokryje takich roszczeń.
To ważna lekcja: należy zostawić doradztwo finansowe ekspertom i ewentualnie pomóc klientowi w znalezieniu odpowiedniego specjalisty, zamiast wykraczać poza swoje kompetencje.
Zaskoczył mnie fakt, że niektóre towarzystwa ubezpieczeniowe włączają w ochronę także rażące niedbalstwo, które zazwyczaj bywa wyłączone z odpowiedzialności. To oznacza, że nawet poważne błędy, takie jak pomyłka w kalendarzu, mogą być objęte ochroną ubezpieczeniową. To świetna wiadomość dla nas, wykonujących często wiele zadań równolegle i narażonych na chwilową dekoncentrację.
Karolina podpowiedziała, by przed rozmową z ubezpieczycielem zastanowić się nad kilkoma kwestiami:
Jakie dokładnie usługi świadczymy jako WA i które chcemy zabezpieczyć?
Czy mamy klientów z zagranicy lub pracujemy na rynkach zagranicznych?
Jakie ryzyka są najbardziej prawdopodobne w naszej pracy?
Jaka suma ubezpieczenia będzie odpowiednia?
Czy planujemy zmianę profilu działalności w okresie ubezpieczenia?
Jeśli zdecydujemy się samodzielnie analizować oferty ubezpieczeń, warto zwrócić uwagę na:
Zakres ubezpieczenia (czy obejmuje to, czego potrzebujemy)
Wyłączenia (czy nie wyłączają tego, co jest dla nas istotne)
Sumę ubezpieczenia (czy odpowiada naszym potrzebom)
Procedury zgłaszania szkód (czy ubezpieczyciel nas wesprze, czy zostaniemy same)
Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie informacja, że ubezpieczenie zawodowe mogą wykupić nie tylko osoby prowadzące działalność gospodarczą, ale także osoby prowadzące nieewidencjonowaną działalność gospodarczą - NDG. To świetna wiadomość dla osób rozpoczynających karierę jako WA, które często zaczynają od drobnych zleceń przed formalnym założeniem działalności.
Szczerze? Ta rozmowa przewróciła moje myślenie o pracy WA do góry nogami.
Wcześniej: "Muszę nauczyć się nowych narzędzi! Zdobyć więcej klientów! Zarabiać więcej!"
Teraz: "Hej, ale co jeśli popełnię błąd, który będzie kosztował mojego klienta tysiące złotych?"
Nagle każdy mail, który wysyłam, każdy wpis w kalendarzu, każdy drobny task nabrał zupełnie innego wymiaru. Bo prawda jest taka, że jako WA ponosimy OGROMNĄ odpowiedzialność za biznesy naszych klientów.
Co więcej, ta rozmowa uświadomiła mi, jak ważne jest trzymanie się swojego zakresu kompetencji. To "zrobię research i doradzę klientowi w inwestycjach" może skończyć się finansową katastrofą - dla obu stron.
Ubezpieczenie to nie fanaberia, tylko realny sposób na zabezpieczenie swojej pracy
Zawsze, ZAWSZE podpisuj umowy (nawet z przyjaciółmi)
Trzymaj się swojego zakresu kompetencji (zwłaszcza w kwestiach finansowych)
Ten "wewnętrzny spokój", o którym mówiła Karolina? Bezcenny.
I wiecie co? Niezależnie czy działacie jako JDG, czy na NDG umowach zlecenie/o dzieło - warto przynajmniej ROZWAŻYĆ takie ubezpieczenie.
A Wy jak to widzicie? Macie już ubezpieczenie zawodowe, czy też jak ja, dopiero odkryłyście, że to może być ważny element bezpieczeństwa Waszej pracy? Dajcie znać w komentarzach!
PS. Po rozmowie od razu napisałam do Karoliny z prośbą o wycenę ubezpieczenia. Tak, jestem zdecydowana!
Artykuł blogowy napisała kursantka Pracowni Wirtualnej Asysty:
Jeśli chcesz się ze mną skontaktować - napisz:
kontakt@nextgenassist.eu
Opanujesz kluczowe umiejętności!
Od social media, przez montaż dłuższych i krótszych wideo, newslettery, e-booki, blogi i kursy online, aż po zadania administracyjne i sprzedażowe.
Praktyka zamiast teorii!
Każdy moduł to realne zadania/projekt, które wykonasz tak, jakbyś już pracowała z klientem.
To nie jest szkolenie, w którym możesz się "poślizgać" i mieć "papierek".
Kliknij w wybrany artykuł blogowy, aby do niego przejść.
OBM Elżbieta Nieradko NIP: 5213641211
ul. Żurawia 6/12, lok. 766, 00-503 Warszawa
e-mail: elzbieta@nieradko.pl | 881689833 rozmowa telefoniczna
@2010 - 2024 Copyright by Elżbieta Nieradko